Czołem,
Ostatnio gdy odpaliłem mój piękny nowy
zestaw CO2 okazało się, że jest nieszczelny. Posiadam reduktor z rotametrem... Przy wyjściu reduktora instaluję szybkozłączkę i coś już mi nie gra. Wkręcam pięknie paluszkami, przykładam klucz, kręcę, kręcę i.. i.. no właśnie. Tutaj jest problem
Wkręcając tą nieszczęsną szybkozłączkę i mając coraz większy opór (śrubunka) nie dochodzę to tego wspaniałego momentu w którym czuje że "już dalej nie pójdzie". Tak, jakby coś tam przeskakiwało w jednym momencie, tym właśnie "kluczowym"... No i po teście wody z mydełkiem odkrywam że lecą bąbelki... Nie jestem w stanie zakleić tego taśmą, nawet silikon próbowałem bo jakoś mi na tym reduktorze przestaje zależeć..
Po wyłączeniu elektrozaworu gaz ucieka.
No i tutaj koledzy mam pytanie, czy macie może jakieś patenty na uszczelnienie takiego dziadostwa ? Dlaczego mi coś tam przeskakuje i nie mogę wkręcić do końca szybkozłączki ? Nie ukręciłem gwintu, no nic tam nie zdążyłem zepsuć i już nie działa.. Mam jeszcze mufę (plan B) i inny "sposób", ale ona też mi przeskakuje no i muszę odłączać gaz na noc i włączać w dzień. Masakra, nie po to przecież kupowałem elektrozawór
Jakby ktoś miał jakiś pomysł to prosiłbym o pomoc bo kurrrcze zaczyna mi ich już brakować
Pozdrawiam