Witam, mam problem z tymi rybkami jak w temacie. Nie daję rady utrzymać ich w swoim akwarium. Parametry wody zupełnie w normie, nie ma żadnych odchyleń. Temperatura także.
Karpiowate (kardynałki, razbory, danio) oraz gurami, kiryski, zbrojniki a także krewetki neocardina radzą sobie świetnie. Żadnych drapieżników, zero chemii. Od paru lat żadna ryba mi nie zachorowała, jeśli są zgony to najczęsciej ze starości. Roślin dużo, w bardzo dobrej kondycji, zero glonów, generalnie nic się nie dzieje, żadnego kożucha białkowego czy innych atrakcji, zero pasożytów itp.
Niestety, zarówno neony inessa jak i miedziki padają jak muchy. Najpierw miałem problem z neonkami, które padały, najpierw połowa po jednej nocy, potem sukcesywnie po każdej nocy następna "porcja"... Próbowałem kilka razy z różnych hodowli (2 sklepy i giełda). Teraz niedawno skusiłem się na miedziki, które kupiłem razem z kardynałkami -> po 1 nocy z 30 miedzików zostały 2, po kolejnej 1. Kardynałki są w komplecie. Przywoziłem wczesnym popołudniem, do wieczora rybki pływają, jedzą, gonią się, rano następnego dnia masakra.
Co dziwne, nadal mam tego jednego miedzika, podobnie jak z ok.30-40 neonków, od roku pływają 4 sztuki.
Nie wiem co jest grane. Ale jedyne co podejrzewam to brak tlenu/przesycenie
CO2 w nocy (pomimo wyłączonego w tym czasie dozowania
CO2). Jednakże wiele osób hoduje kąsoczowate z bogatą roślinnością i bez napowietrzania, a nawet z
CO2 24/dobę...
Czy miał ktoś podobny problem? Ew. coś przychodzi komuś do głowy jeszcze?
Pozdrawiam i czekam na pomysły.