Kostka w mojej głowie zakończyła swój żywot w październiku. Straciłem cierpliwość i wiarę w zwycięstwo. Przegrałem długą walkę z glonami. Nie udało mi się wyprowadzić zbiornika na prostą, swoje dołożyły 3 tygodnie urlopu kiedy akwarium opiekował się szfagier. Rybki przetrwały, rosliny też... niestety glony tylko się umocniły. Ostatni miesiąc nie robiłem nic poza karmieniem rybek. Ostatecznie w połowie listopada rybki wylądowały na przechowanie u kolegi a kostka poszła na sprzedaż.
Nie poddaje się i startuje z nowym akwarium. Trochę większe, może tu będzie łatwiej utrzymać porządek. W moich 250 litrach nigdy przez 2 lata nie miałem takich przejść z glonami jak w tej kostce. Człowiek uczy się całe życie. Oby w następnej odsłonie było lepiej. Zdjecie przedstawia akwarium po powrocie z urlopu