Nie trzeba oddawać mi honorów, bo nie mam żadnego stopnia wojskowego
Ale do rzeczy. Dojrzewanie akwarium w moim przypadku trudno zdefiniować. Już drugiego dnia posadziłem
rośliny, a trzeciego dnia wpuściłem ryby. Te odstępy nie były spowodowane zabobonami dot. termnów wpuszczania życia do świeżej wody, ale po prostu czasem, jaki zajęło mi docięcie węży, założenie wlotów, ustawienie deszczowni, wewnętrznej kaskady itp. Na początku akwarium zostało zalane bez tych elementów i wyglądało, jak na fotkach poniżej, czyli pełen prototyp
Pokażę Ci jak to wszystko zostało zrobione i co było po drodze.
Najpierw poszły wory z agrowłókniną wypełnione glebą:
Potem zasypka
manado i od razu kawałek korzenia, żeby wydzieliły się barwniki i odpoczynek jednodniowy, żeby poznikały bąble powietrza (świeciłem niebieskimi LEDami, bo jeszcze:poprawiałem oświetlenie szafek, czujniki w środku, więc nie podpiąłem timera pod świetlówki, coby nic się nie plątało na listwach zasilających)
Potem poszły większa część roślin z 25-litrowego, specjalnie puszczonego na zarośnięice dawcy (tutaj założyłem prowizoryczne wloty i deszczownię zrobioną w węża 12mm.
Zdjęcie dawcy:
Zdjecie z przeniesionymi roślinami. Na dole dawca, w którym jeszcze trochę chwastów zostało, bo żył w nim narybek Micorasbor Galaxy.
Po 2-3 tygodniach do akwarium trafiło trochę dokupionego zielska, które w dużej części przyszło do mnie w formie gnoju (na szczęscie ten sklep internetowy już nie istnieje), ale tu już widać przyrosty roślin, które zdecydowanie wystartowały. Świeciłem od razu po 10h świetlówkami 2x54W noname
6500K i 4000K. Na wloty trafiły głąbki Aquaela, bo do zbiornika wpuściłem yellowki.
Jakiś tydzień później, mimo dosyć sporawych przyrostów pojawiły się cyjanobakterie, co mnie zirytowało, bo przymierzałem się do przycinki. Prawdopodobnie pomogłem im, bo trochę chlapałem do wody roztwory nawozów zrobione z suchych soli i mikro. Zdjęcie z 27.06.2011.
Wyłaczyłem świetlówki na bodaj 3 albo 4 dni (nie pamiętam dokładnie). Zapalałem je jedynie wtedy, gdy strzykawką polewałem sinice wodą utlenioną. Po kilku dniach kuracji ustąpiły i już praktycznie się nie pojawiły, a
rośliny w tym czasie dalej rosły mimo, że dysponowały jedynie skąpym światłem słonecznym. Było lato, a że okna są od wschodu, więc do popołudnia miały opuszczone rolety, żeby nie nagrzewać pokoju. Ucierpiał jedynie mech, który i tak potem ładnie odbił i teraz tworzy porządną kępę. Biorąc pod uwagę, że kuracje droższymi specyfikami trwają po kilkadziesiąt dni (
http://akwaroslinne.blogspot.com/2010/12/femanga-algen-stop-special-test.html), u mnie poszło błyskawicznie. Zdjęcie zrobione 02.07.2011.
W tym czasie
rotala wyrosła na 80cm...
Dzięki zapakowaniu ziemi w worki wyrwane
rośliny miały czyste i zdrowe korzenie no i nie powodowały chmur mułu przy przesadzkach. Korzenie, które się urywały przy wyciąganiu zostawały w worku użyźniając ziemię.
Potem były nitki, na które napierw kupiłem Femangę AlgenStop! General. Po tygodniu stosowania efekty były mnij niż mizerne i doszedłem do etapu nawijania nitek na widelec. Preparat poszedł na półkę, podmieniłem połowę wody i zacząłem stosować
EasyCarbo, znów używając strzykawki aby polewać miejsca z nitkami. Nie dawałem dziennie więcej niż 10-15ml EC. Przestałem też podmieniać wodę. Po tygodniu nitki były w odwrocie, więc zmniejszyłem dawkę o połowę i przyznaję się bez bicia, że podawałem nieregularnie, pomimo pojawienia się krasnorostów. Po kolejnym tygodniu znów zmniejszyłem dawkę o połowę i może ją podałem ze dwa razy. Nitki już się nie pojawiały, krasnorosty mrniały. Po jakimś czasie zniknęły, a akwarium doszło do etapów, które są pokazane na fotkach we wcześniejszych postach. Od października podmieniłem część wody jedynie raz, co tydzień jedynie uzupełniam odparowaną wodę.
Mimo tych wszystkich chemikaliów ryby nie padały, a krewetki się spokojnie rozmnażały:
Od jakiegoś czasu sadzę też rosliny z żelu i całkiem nieźle rosną. Probuję też sił z althernaterą i
rotalą macandrą, ale tu już podaję skąpo (ale jednak)
CO2 z butli przez dyfuzorek ze spieku umieszczony w bezpośrednim pobliżu tych roślin. Obie póki co rosną, Z gazu korzystają również lugwigie, które znów mi zarosły większość środka i część z nich pójdzie do zbiornika kolegi. Do akwarium trafia też trochę EC, którym bez większego przekoania polewam od czasu do czasu gałęzatkę, która mi się pojawiła na jednej kępie mchu zaraz pod taflą wody (pewnie przywleczona z jakąś rośliną ze sklepu). Robię to bez szczególnego zaangażowania, bo ta kępa mchu przerośniętego gałezatką wyglada całkiem całkiem.
Mam nadzieję, że trochę pomogłem komuś, kto planuje akwarium z ziemią albo przejmuje się glonami, które go nawiedziły.
P.S. Jeśli są jakieś literówki, błędy - przepraszam. Akurat nie mam teraz czasu na poprawki.