Szukałem w wyszukiwarce i nic nie znalazłem, może podzielicie się pomysłami.
Problem: nurzaniec rozpełzł mi się po akwarium. Zasadziłem go sobie na tyle, niech się tam rozrasta do woli między innymi roślinami. Takie było zamierzenie, przy okazji kładzie się ładnie na powierzchni, a kaskada go pcha na powierzchni na przód akwarium, mam czego chciałem. A przynajmniej miałem. Zamiast rozpełzać się kilkucentymetrowymi rzutami zastosował technikę żabiego skoku, wyskoczył w środku kokosa (dla dociekliwych: obciętą częścią do dołu leży), gdzie rósł powoli bez światła, po czym przeskoczył na przód i wyrósł w samym środku trawniczka z
utricularii (ma to polską nazwę?) -- i tu nastąpił kres mojej cierpliwości. No nie pasuje mi on tu i już.
Ma ktoś może jakiś pomysł, jak zapobiegać (i leczyć) takie przeskoki? Mam zamiar niedługo rzucić się na nowe szkiełko, jeśli w tym już za późno i pozostało leczyć zachowawczo (rwać?), może jakieś porady co robić w przyszłości, by nie dopuścić do takiej sytuacji? Przekładki plastikowe w podłożu?
Zdaje mi się, że skubany wyczuł kulkę i skrawek pałeczki -- miał swoje, a połakomił się na sąsiedzkie.
Jak już się rozpisuję, to jeszcze jedno pytanie -- jeszcze kilka centymetrów i skończy się tej "dobrej" trawie akwarium (tj. dobije po powierzchni do szyby frontowej). Przycinać, czy ciąć najdłuższe liście u podłoża? Temat niby wałkowany w internecie, ale a nuż się ktoś z patentem na ucięcie u góry tak, żeby kilka (-naście) centymetrów źdźbła poniżej cięcia nie marniało i nie szpeciło?