Bo chyba odpuszczę za chwile i się poddam.
Jest go po trochu na wszystkich roślinach, i na wolno, i na szybko rosnących. Dbam, więc nie jest jakoś mocno źle, usuwam raz-dwa razy w tygodniu najgorzej porażone liście + przy cotygodniowej podmiance jakieś większe porządki. Myślę jednak, że gdybym choć odrobinę odpuścił, to po dwóch tygodniach konieczny byłby restart.
Zwiększenie
CO2, filtracji, podawanie carbo nie pomaga. Co więcej, mam wrażenie, że najlepiej się czuje tam gdzie najwięcej dwutlenku. Podaję przez dyfuzor NEO, wyciągnąłem go ostatnio zza roślin, bo chciałem zobaczyć jak spiek wygląda, okazało się ze cała rurka grubym futrem porośnięta
Ryby, ślimaki, robaki żyją,
rośliny rosną jak szalone.
Temperatura pokojowa, teraz jakieś 27 stopni, świecę 8 godzin,
chihiros RGB A 601 PLUS ustawiony na "Buce"
Ph poniżej 6
GH 6
KH 1
NO3 5
PO4 0,5
CO2 na indykatorze pomiędzy limonkowym a kanarkowo żółtym
Przestałem praktycznie nawozić, podaję tylko potas i po podmianie i teście fosfor, żeby stosunek do azotanów był jak najlepszy.
Trwa to już jakieś 4 miesiące, nie chce się wynieść.