Z racji naszego położenia geograficznego możliwości ściągnięcia sobie na własną rękę bardziej wyszukanych gatunków ryb, lub tych bezpośrednio z odłowu są dość mizerne. Koszty są również wyższe w porównaniu do innych krajów, bo mniej przewozników posiada system 24 lub maksymalnie 48 godzinny przy połączeniu z polską.
Znam temat dość dobrze ponieważ niejednokrotnie ściągałem ryby z azjatyckich hodowli gdy nie mieszkałem w Polsce. Tam było to znacznie prostsze.
Druga sprawa to brakuje u nas internetowej giełdy akwarystycznej działającej na zasadach
allegro czy ebay.
Tablica itp. praktycznie wykluczają zakupy na odległość, bo nie ma się żadnej pewności co do czystych intencji sprzedawcy. System wnoszący opłaty za ogłoszenia oraz procent od sprzedaży umożliwia również weryfikację sprzedających oraz kupujących i możliwość toczenia sporów gdy transakcja z przyczyny którejś ze stron nie odbyła się prawidłowo.
Trzecia rzecz, to transport ryb. Tylko nieliczni sprzedawcy z
allegro używają wysyłek kurierskich, co oczywiście dla mnie jest kompletnie niezrozumiałe. Zdecydowana większość preferuje przedziwne opcje przesyłek przez PKP lub PKS, które nie mają często zasięgu ogólnokrajowego i mniejsze miejscowości są automatycznie wykluczane, a to właśnie stamtąd najczęściej z powodu mniejszej dostępności sklepów pochodzą zamówienia.
Po czwarte
Giełdy akwarystyczne działające w Polsce najczęściej serwują sprzedaż hurtową (wspomniane wyżej 20 szt otoska). Mało sprzedawców w wypadku kontaktu z klientem indywidualnym przewiduje sprzedaż detaliczną. Tu w skrócie by się nie rozpisywać zbyt długo; Z myśleniem na temat prowadzenia handlu i biznesu jesteśmy wciąż w ogonie i nie potrafimy w wielu przypadkach być elastycznymi. ( na amerykańskich lokalnych giełdach akwarystycznych taki problem nie istnieje, można kupić pojedyncze egzemplarze a sprzedający żyją, zarabiają i opłaca się to wszystkim i wszyscy są zadowoleni...)
I na koniec taka mała pochwała. Bywając w różnych miejscach w Polsce, zawsze znajduję chwilę by odwiedzić lokalne sklepy.
Z takich perełek pod kątem dostępności ryb, ich ciekawych gatunków itp zaskoczył mnie sklep DiscusZoo z Warszawy. Coś ponad przeciętność naszej krajowej akwarystycznej, rybiej rzeczywistości, a dodam tylko że odwiedziłem go "poza sezonem".
I tak zupełnie na marginesie, choć moim zdaniem to ważne, napiszę właśnie o tym zwrocie "poza sezonem" bo jest to dla mnie niezwykle zabawne.
Pewnie nie raz słyszeliście go pytając np. w okresie letnim i nie tylko o jakiś towar w sklepie zoologicznym. Jest to ulubiony slogan właścicieli i sprzedawców w chwili gdy klient przeglądający prawie puste akwaria zapyta o jakąś rybkę lub roślinę akwariową.
Tłumaczenie że nie zamawiam bo nie ma chętnych, będziemy zamawiać w sezonie itp. jest conajmniej dziwne z punktu widzenia klienta. Ten niesiony chęcią zakupu pojawia się o kazdej porze roku, a to że nie pojawia się w "hurtowych" ilościach w danym okresie, nie powinno wyzwalać przekonania u sprzedawców że nie będą oni zamawiać, bo nikt nie kupi.
Moim zdaniem nikt nie kupi, bo nie bedzie miał co kupić w przypadku braku towaru, a ten brak towaru widziany raz czy drugi przez klienta w tym samym sklepie pozwala mu wyrobić sobie zdanie na temat tego miejsca i skutecznie odstrasza go na przyszłość. Niejednokrotnie widok "po sezonowy" skutecznie odstrasza możliwych nowych klientów, a to na nich właśnie można najwiecej zarobić.
Niestety niewiele sklepów rozumie tą zależność, niewiele w związku z tym wyróżnia się zdrowym podejściem na tle pozostałych. Za to cała reszta wspaniale potrafi narzekać nie rozumiejąc że brak towaru to najgorsze co ma wpływ na wizerunek sklepu, firmy.
Dlatego zwroty "po sezonie" "niedawno mieliśmy towar i niewiadomo kiedy będziemy zamawiać" itp. powinny zostać głęboko schowane pod dywan jeżeli ktoś naprawdę myśli o prowadzeniu jakiegoś biznesu.
pozdrawiam