Wiem, że po tytule niektórzy już od razu wydają osąd "nie nadaje się do akwarium", ale jak widomo zdania i opinie są podzielone, każdy ma jakieś swoje zdanie poparte lub nie doświadczeniem.
Zakładając temat nie chcę wracać do tych rozważań, ale zapytać o "malutki szczególik" tj. wracając z pracy zauważyłem przy drodzę uschniętego małego iglaka, stwierdziłem wezmę go na rozpałkę do grila
. W domu jak przyjrzałem mu się stwierdzilem, że korzenie świetnie by pasowały w aranżacji, ale niestety to iglak...
Z racji tego że jestem uparty, to zabrałem się za niego: wyczyściłem, przyciełem, okorowałem, podłubałem i szlifowałem. Następnie tydzień poleżał na słońcu i w piekarniku razem z kaczką na obiad
Mimio że to iglak i po zaznajomieniu się z różnymi opiniami, od dwóch dni go gotuję i namaczam. Co do tonięcia nie ma już problemu, ale...i tu wreszcie dochodzę do sedna. Czy to możliwe że podczas gotowania nie wyjdzie żywica ani nic podobnego?
Podczas 1 gotowania na nim nic nie było, mała plameczka( główka zapałki) "chyba" żywicy była na innym korzonku co z nim się gotował. Woda zabarwiona jak przy gotowaniu normalnych korzeni, zapach wody neutralny a korzenia wiadomo drewniany
Dam mu jeszcze się pomoczyć, wodę zmieniając codziennie i będe obserwował ale na 98% trafi do baniaka
Powiedzcie, że jest piękniutki