A moim zdaniem powinno być napisane o ile ppm dany nawóz podwyższa jakich pierwiastków.
Kwestia jakie sole fizycznie są użyte i jakie chelaty czy inne dodatki to kwestia firmowa (tak - wiem, wybór soli i chelatów nie jest gigantyczny, ale jest - ten sam pierwiastek można dozować zwykle z więcej niż jednej soli). Nie jestem tu przeciwko polskim firmom bynajmniej. Po prostu skoro w każdym kranie woda jest trochę inna i pomysły na jej wzbogacanie też, no i oczywiście zużycie przez
rośliny w przeciągu tygodnia - to i tak nie da się zrobić jednego nawozu uniwersalnego.
Poza tym, wiedza na temat pierwiastków, soli, zapotrzebowania na nie przez
rośliny nie należy do żadnej z firm produkujących nawozy... zatem "darmo otrzymaliście - darmo dawajcie". Przemysłowe metody produkcji nawozów i tak dają wiele możliwości na zarobienie na nawozie.
Reasumując uważam, że niepodawanie na opakowaniach takiej informacji jak projektowane stężenie ppm poszczególnych składników odżywczych nie ma nic wspólnego realną ochroną dorobku indywidualnego danej firmy.
To trochę tak jakby nie podawać na częściach elektronicznych istotnych parametrów ich pracy zasłaniając się sformułowaniami typu "nadaje się do zasilacza 2W". Na szczęście w branży elektronicznej tak nie jest.