to jeszcze to:
Pracowałem w firmie specjalizującej się w produkcji maszyn do sortowania, ważenia, dozowania i w końcu pakowania lekarstw.
Firma miała ogromne ambicie a jej kierownictwo i kadra inżynierska uważała się za światowych liderów.
Powstawał właśnie nowy model maszyny a konkretnie ostatnia część linii odpowiedzialna za podniesienie spakowanych lekarstw w paczkach na paletę tak by były gotowe do transportu.
Termin odbioru maszyny przez firmę farmaceutyczną zbliżał sie nieubłaganie i atmosfera robiła się bardzo gorąca z powodu wyżej wymienionego podajnika.
Problem polegał na zacinaniu się jego przy wyższych obrotach, dodam że musiał ułożyć na maksymalnym biegu około 30 paczek w ciągu 1 min.
Cały sztab kierownictwa i inżynierów (tych zdolnych) nie potrafił sobie jednak z tym poradzić, głowili się jak tylko mogli ale ich wysiłki nie przynosiły rezultatu.
Zwykły szeregowy pracownik który o budowie takich maszyn wie więcej niż cała ta reszta uciął z kawałka płaskownika aluminiowego zwykła kostkę, wypiaskował ją i przewiercił w niej dwa otwory wiertłem jakie miał pod ręką tak aby pasowało mu do tego co chciał osiągnąć. Przykręcił tą kostkę w neuralgicznym punkcie w miejscu które powodowało blokowanie podajnika przy większej prędkości.
Podajnik dzięki tak małemu i prostemu jak "budowa cepa" szczegółowi zaczął pracować bez zarzutu.
Tuż przed odbiorem maszyny pojawiły się dwie delegacje, pierwsza z firmy która ją kupowała a druga z innej która miała zamiar kupić podobny egzemplarz.
Delegacje te oprowadzał sztab inżynierów tych samych którzy jeszcze parę dni wcześniej nie potrafili poradzić sobie z tak banalnym szczegółem.
Właśnie przy tym podajniku zatrzymali swoich klientów na dłuższy czas opowiadając im jakie nowoczesne rozwiązania w niej użyto, prześcigając się w słownictwie wręcz naukowym tak by klienci odczuli z jakim niesamowitym krokiem na przód mają do czynienia ale też tak by nie za wiele z tego zrozumieli.
Jak bardzo musiał sie z tego śmiać ten zwykły pracownik działu technicznego patrzący na to wszystko z boku.
Po co ta opowieść, ano po to że na szczęście mamy swój rozum i dzięki niemu możemy oddzielać chwyty marketingowe od rzeczywistości.
Ci którzy opisują produkty w mało przejrzysty sposób używając dla podniesienia jego rangi słów których sami niejednokrotnie nie rozumieją liczą na naiwnych którym to zaimponuje i dzięki temu kupią ten produkt.
Środek który pozwoli na brak podmian wody przez pięć lat kontrolując chemicznie wszystkie procesy zachodzące w zbiornikach to nic innego jak prawie perpetum mobile dla naiwnych.
Nie dajcie się nabierać
pozdrawiam