To nie taka prosta sprawa z hodowlą in-vitro. Sam żel to najmniejszy problem, substancją żelującą pożywkę jest agar. Do tego trzeba mieć sterylne sadzonki i sterylne pomieszczenie. Jeden zarodnik "pleśni"(albo innego patogenu) i całe pudełko do wyrzucenia. Każdy gatunek roślin ma trochę inną pożywkę z inną kombinacją hormonów i bakterii symbiotycznych itp... Proces dość skomplikowany i wymagający sporej wiedzy. Z ciekawostek mogę powiedzieć że jedna ta sama roślina (bo to klony) na różnych pożywkach ma inny kształt liści i ich kolor.
Pozdrawiam.