Ja niestety nie zdążyłem, szybko ją sobie wsunął do pyska, liczyłem też, że sam ją wypluje. Próbowałem delikatnie ciągnąć krewetkę za wystające z paszczy bojownika czułki, delikatnie "majtałem" rybkę po brzuchu, próbując "wymajtać" krewetę na zewnątrz. Nie miałem tez odpowiedniej wielkość pęsety, aby wydłubać krewetę z bojkowej mordy. Widziałem chwilę wcześniej, że się tą krewetką interesują z samicą i mówiłem do żony, że za chwilę ją wyjmę bo lepiej żeby jej nie jedli, nie wiedziałem czy zatłukł ją bojownik czy krewetka zdechła z innych przyczyn, pewnie zdechła bo Bojownik już dał sobie spokój z uganianiem się za krewetkami. Ogólnie samiec spokojny bardzo, samicy się bał, innych ryb nie dręczył, ogólnie pod względem charakteru udał się, a tu takie coś :/