Witam
W swoich akwariach rzadko robiłem testy wody , ale jak już robiłem to testami firmy
Zoolek .W akwariach które funkcjonowały idealnie zawsze test na no3 pokazywał poziom między 20 a 50 mg/l (ciężko przyporządkować te wyższe stężenia), natomiast każda nawet krótkotrwała próba obniżenia poziomu tylko No3 u mnie w akwariach konczyła się wysypem nitek lub początkiem sinic pojawiającymi się w podłożu przy przedniej szybie ( co ciekawe test
Zoolek dalej pokazywał poziom No3 20/50mg/l
). Ostatnio wertując sobie stronę z nawozami Aqua-Rebell znalazłem taki opis dotyczący poziomu Azotu w akwarium
.
Cytat
"Wysokie stężenia azotanów (70-100 mg/l) utrzymywane za pomocą nieorganicznych związków (np. azotan potasu, KNO3) nie są groźne dla organizmów żywych, co czyni z nich optymalną formę dozowania azotu do akwarium.
Stężenie azotu w wodzie akwariowej i jego bio-dostępność ma wpływ na wybarwienie niektórych gatunków roślin. Dużo cząsteczek azotu jest zużywane na potrzeby powstawania chlorofilu. W przypadku niskich stężeń azotu w wodzie roślina ma utrudnione tworzenie tego barwnika. W takiej sytuacji możemy zaobserwować, iż czerwone ubarwienie roślin jest lepiej wyeksponowane ponieważ roślina nie produkuje dużych ilości zielonego barwnika – chlorofilu. Niestety limitowanie azotu w akwarium jest stosunkowo trudne a jego niedobory mogą skutecznie zahamować rozwój roślin."
Pytanie jakie mi się nasuwa to jaki azot mierzą testy akwariowe i czy mierzą ten który potrzebny jest roślinom ? ,
oraz wniosek że ucząc się akwarystyki roślinnej tylko na podstawie testów wody można szybko się do niej zniechęcić
.
Pozdrawiam Bent