Zalane, nie obyło się bez przygód
Przygotowanie korzenia i przyczepienie do niego
Ludwigi zajęła mi i mojej dziewczynie około 2 i pół godziny, w tym czasie strasznie zmarniała więc szybka spina.. korzeń zakończony i siup do zbiornika.
Wcześniej przygotowane roślinki już czekały. Strasznie bałem się o
Ludwigie na korzeniu dlatego chciałem jak najszybciej zalać zbiornik, włączyć i podać do wody co potrzebne dla roślinek. Dlatego szybkie sadzenie (to mój pierwszy raz w życiu), wszytko ładnie wchodziło i trzymało się.
W końcu koniec z sadzeniem i zalewamy wodą, odczułem wielką ulgę po 5 minutach pełnego wody akwarium.
Ludwigia wyglądała o wiele lepiej. Niesamowite są
rośliny i to jak szybko potrafią się regenerować!!
Czas na uruchomienie kubełka, coś tam sobie działam ustawiam wlot i wylot i tu nagle BUM!!
Po 10 minutach od zalania odkleił się korzeń od kamienia
Biorąc pod uwagę fakt że to najważniejsza ozdoba w zbiorniku i była godzina 9:00 rano, a zacząłem start z o godzinie 22:00 poprzedniego dnia
Powiem, nie było mi do śmiechu.. Mało tego, zaczęły wypadać sadzonki
Monte Carlo z podłoża.. Totalna załamka :/
Złapałem za gumkę recepturkę przymocowałem chwilowo korzeń z kamieniem, włożyłem to co wypadło z podłoża.. I tak zostawiając poszedłem spać...
NIE POLECAM NIKOMU KLEJENIA KORZENI DO KAMIENIA KLEJEM NA GORĄCO!!
Dziś kupiłem klej s.o.s pattex w żelu i skleiłem jeszcze raz i się trzyma już dwie godziny... Chyba da rade. Bardzo się cieszę...
Co do aranżacji, już wiem ze następnym razem wybiorę jeden rodzaj kamieni. Mam nadzieje że mimo wszystko będzie Wam się podobało.
(Lepsze zdjęcia będą, jak dojrzeje zzbiornik i będzie lepszy aparat)