Dzisiejszy odcinek pt. "Chińska niespodzianka"Na polskim portalu aukcyjnym kupiłem zasilacz który i tak przyjechał z krainy ryżem płynącej.
Cudów nie ma, kupowałem już kilka różnych rzeczy, głównie fajne zasilacze 24V/6A i 9A.
Są nawet dość dobre i starannie wykonane.
No ale tu jest wszystko na widoku.
A czego oczy nie widzą tego sercu nie żal.
Z racji, że trochę mi się spieszyło a zapasy się skończyły to kupiłem na krajowym portalu zasilacz.
Raczej z tych "no name" tańszych bo i tak miał być zamknięty w osobnej obudowie.
Z racji dość głośnego wentylatora, który działał cały czas a nie tylko jak zasilacz się zagrzeje, postanowiłem zerwać plombę gwarancyjną i otworzyć dziada.
A w środku mała niespodzianka.
Trochę poturbowany kondensator.
Dobrze, że nie było uszkodzenia izolacji wewnątrz bo wybuchający kondensator 1000uF/25V robi fajne bum i smrodek a co dopiero przy kondensatorze na napięcie sieciowe.
Wymieniłem oba.
No i jeszcze inna ciekawostka.
Naklejka - 300W (24V/12,5A)
Płyta główna - napisane 200W
Transformator - napisane 250W.
No ale to raczej za mocno nie przeszkadza bo pewnie wersje różnią się tylko ilością końcówek mocy (jest jedna a miejsce są na dwie - dla mocniejszego zasilacza) oraz zworką która robi za rezystor pomiaru prądu.
Operacja się udała, zasilacz działa.