Witajcie. Chciałbym podzielić się z Wami dość...ciekawą sytuacją. Otóż prowadzę odkąd pamiętam zbiorniki na reflektorach ledowych (
6500K). Nigdy nie bawiłem się w designerskie oświetlenie bo uważam to za fanaberie - dla mnie liczy się środek a nie opakowanie. Cena i wydajność. No i tak - wpadłem nagle na pomysł aby zbadać pobór prądu przez reflektory. Akwaria mam 3 x 160L. Każde ma 3 lub 4 reflektory LED Slim 30W (niby 2700lm ale trochę nie do końca w to wierze).
Rośliny głównie mam z in vitro. Wszystko super rośnie. Pojawiają się nawet na szybach zielone glony, jest jasno. Parametry w normie (miałem przejściowo sinice ale po podbiciu azotu i butelce wody utlenionej podziękowały mi za współpracę i opuściły akwaria). Nie wdawajmy się w szczegóły - parametry w normie (badam regularnie fosfor azot stosunek idealny 1:16 najczesciej przy fosforze 0.5 do 1ppm).
Co2 dozuje itd.
Zbadalem pobór...i co? Lampa pobiera...14.8W. Nie wiem czy to Zasługa taniego chińskiego wbudowanego zasilacza czy też temperatura ma znaczenie...nie wiem. Mam wszystkie nawet wymagające
rośliny na tym oświetleniu. I teraz... albo oszukuje sprzedawca (na pewno...) na ilości lumenów...albo to są jakieś dziwne przeliczniki na tych diodach COB. W każdym razie...jakim cudem trzyma mi się roślinność w 160l (netto ze 140) na 44-60W led? A nie uzyskuje się chyba raczej więcej jak 90-110lm/W?
Rośliny bąblują...no chyba że wszystkie parametry są idealne stąd to wszystko rośnie (może nie piorunująco ale nawet
Proserpinaca uzyskała piękne zabarwienie).
Zrobiłem test. Przełożyłem lampy tak by 220V które biorą tyle W co ma mają były nad jednym akwa. Efekt?
Rośliny dostały kompa bąble lecą z nich prawie jak z dyfuzora

czyli...Wymieniam wszystkie tanie gowna na lepsze diody.