Cześć,
chciałbym opisać pewną sytuację i prosić o jakieś opinie na temat takiego stanu rzeczy (kilka słów o moim akwarium tutaj:
https://www.roslinyakwariowe.pl/dyskusje/technika/nawozenie-roslin/pomoc-w-doborze-nawozenia-do-72l-74923.html.
Otóż pod koniec marca zacząłem nawożenie w postaci: Carbo
EasyLife w płynie (ok 1.5ml dziennie), sole potasu (2 ml dziennie), aqua art classic (jedno naciśnięcie dziennie, czyli pewnie jakieś 1-2ml) i minimalne ilości ferro (z 0.5ml dziennie). Zbiegło się to z zakupem kilku roślin, m.in.
Limnophila Sessiliflora. Efekt? Niezadowalający. Nie dość, że
rośliny nie rosły (prócz
nadwódki gujańskiej, która jako jedyna od początku akwa pięknie mi rośnie), to wręcz zamierały i gubiły liście. Postanowiłem dodać jeszcze sole magnezu, ale nic to nie dało... Nawet te powszechnie uważane za łatwe, czyli
Limnophila Sessiliflora i
Hygrophila Polysperma. Po kilkunastu dniach zostały z nich w zasadzie tylko łodygi.
No ale byłem cierpliwy, wierzyłem że na efekty trzeba poczekać... W międzyczasie pojawiły mi się nitkowate odchody u ryb, więc zaaplikowałem leczenie Capisolem 2-tygodniowe i na ten czas odstawiłem wszelkie nawożenie.
Efekt?
Rośliny zaczęły odżywiać.
Limnophila Sessiliflora praktycznie z samych łodyg zaczęła obrastać i po 2 tygodniach obrosła kilkoma rzędami liści.
Hygrophila Polysperma wystrzeliła tak, że do tafli wody dorosła. Podobnie nie mogłem opanować
moczarki argentyńskiej.
Pomyślałem, że może to efekt kumulacji nawozów i tak wystrzeliło... Więc po tych 2 tygodniach leczenia znowu wlałem carbo, potas, żelazo i aqua art. Efekt? Po 2 dniach
Limnophila Sessiliflora straciła wszystkie liście! Powiedziałem sobie pod nosem "no nie!", w nieco mniej kulturalny sposób. Odłożyłem nawozy w cholerę (prócz carbo) i minęło gdzieś 10 dni i
Limnophila Sessiliflora znowu ładnie obrasta liśćmi...
Mogłoby się zatem wydawać, żeby odpuścić nawożenie i cieszyć się rosnącymi (może nie wszystkimi i nie jakoś super) roślinami. Lecz...
Jak dawałem nawozy to glony były w miarę opanowane, teraz jednak hulają. Zielony pył na szybach wraca 3 dni po zeskrobaniu, krasnorosty również poczynają sobie coraz śmielej. Nie ma tragedii, ale z nawozami było pod tym względem lepiej. Kolejna to sprawa to
moczarka. Otóż szybko rośnie, więc ją przycinam gdzieś 2/5 wysokości i odcięte fragmenty sadzę. Tak jak odcięte fragmenty się przyjmują i odbijaja do góry, tak te przycięte w tych 2/5, ciągle są tej samej wysokości. W ogóle nie wyrastają nowe liście, a łodyga w miejscu przycięcia brązowieje. Nie wygląda to za ładnie.
Macie może pomysły, o co kaman? Dlaczego nawożenie powodowało śmierć
Limnophila Sessiliflora? I z drugiej strony, skąd ona (jak i inne) bez nawożenia pobiera potas i żelazo, które są ponoć niezbędne. Obecnie podaję tylko ok. 2ml carbo dziennie i staram się dozować w te miejsca, gdzie są krasnale (co nieco pomaga).
Póki co wygląda na to, że mam do wyboru albo mało glonów i nierosnące
rośliny, albo rosnące
rośliny (nie licząc przyciętych moczarek) i więcej glonów...
Jakby co stosunek NO3 i PO4 utrzymuje się stale na tym samym poziomie, czyli ok. 5 NO3 i 0.5 PO4. Innych testów pierwiastków nie posiadam. Jak jakiś czas temu mierzyłem KH to wynosiło 6-7. PH jakoś w przedziale 7.6-7.8