Moje akwaria pod moją nieobecność (2 miesiące - szpital) działały tak:
Przed wyjazdem zmniejszyłem światło do 4 godzin dzienne, wlałem normalną dawkę nawozów, przykręciłem
CO2, zrobiłem solidną podmianę wody i ostrą przycinkę. Pod moją nieobecność były 2 razy dozowane nawozy - na oko. Dolewana woda.
Po przyjeździe zastałem kompletnie zarośnięte akwarium,
rośliny bez oznak najmniejszych niedoborów, glonów o dziwo brak - trochę zielenic punktowych na szybach i na starych liściach
anubiasa. Zwierzęta - podwoiły swoją liczbę.
Według mnie jeśli zbiornik jest ustabilizowany to nie ma się czego obawiać.