Tak się zdarzyło, że po pewnym czasie od wpuszczenia do zbiornika ślimaków Clithon Corona zauważyłem pojawiające się długie nitki.
Być może ślimaki są tu niewinne, ale koincydencja czasowa wskazywałaby na to, że glony przyniosłem do domu wraz z mięczakami.
Po zastosowaniu wszelakich środków zalecanych w przypadku wystąpienia glonów Spirogyra (oprócz ciężkiej chemii), postanowiłem zaprosić do współpracy krewetki Amano.
Tak też się stało. W małym baniaku zamieszkało ich 6 i rach-ciach, glonów nie ma.
Możliwe jest, że krewetki tylko dopełniły dzieła zniszczenia glonów (łącznie ze zmniejszeniem oświetlenia, carbo, ręcznym usuwaniem większych skupisk, itd.), fakt faktem jest sukces.