Również miałem taki problem i właśnie na takim samym ustawieniu. Na
Red Moor Woodzie osad zniknął po miesiącu, a jak to zrobiłem? Przy podmianach wody ściągałem to z korzeni, to co zostało ścierałem szczoteczką. Oprócz tego w zbiorniku pływały krewetki Amano, które lubiły na tych glutach siedzieć i coś tam mieszać. Do tego w filtrze węgiel aktywny - po nim zauważyłem gwałtowną poprawę.
Na korzeniach z lasu (korzenie dębu) - osad zniknął po jakichś 2 miesiącach - w akwarium zero organizmów, filtracja minimalna. Po prostu zniknął.
Oczywiście przed tym korzenie się trochę moczyły i te części, które weszły - gotowały się. Zauważyłem też, że śluzowce najbardziej lubią "czepiać się" powierzchni, które były cięte lub mają jakąś szorstką skazę.
Chętnie poczytam jak inni sobie poradzili, gdyż niedługo planuje start oparty o
Red Moor Woody.